Salonik Literacki (22-11-2009)
Salonik SDB gościł wielu poetów.
21 listopada (sobota) w Ośrodku SDB “Jesteśmy razem” przy ul. Modrzejowskiej odbył się kolejny Salonik Literacki.
Gościem Saloniku była Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, poetka z Mikołowa, dla przyjaciół Gala. Spotkanie prowadził Sławomir Matusz. W Saloniku uczestniczył także prof. Włodzimierz Wójcik oraz poeci Jacek Golonka i Arkadiusz Skowron.
Serdecznie zapraszamy do GALERII ZDJĘĆ
Relacja ze spotkania:
Sławomir Matusz
Poetka wykluczonych
Przeciętemu odbiorcy poezja kojarzy się z laurami, nagrodami, konkursami, wieczorkami autorskimi, pięknie wydanymi tomikami. Są poeci dla których to stanowi o sensie ich pisania. Tym żyją, zabiegając o nagrody, względy krytyków i czasopism.
Są jednak poeci tacy jak Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, której miałem zaszczyt prowadzić spotkanie autorskie w sobotę 21 listopada, w siedzibie Stowarzyszenia „Dzieciom Będzina”, dla których poezja to najpierw ból. Ale nie ból siedzenia nad pustą kartką, tylko przeżycie – a raczej samo życie, które boli, pokaleczone, poranione.
Najpierw jest człowiek, doświadczenie, empatia, poczucie niemocy, przerażenie, a potem wiersz.
no i po co
ci ten pies
żebyś go mógł bić
za płaskostopie
bezrobocie
za głód miłości
za Caritas
i Brata Alberta
za królestwo niebieskie
Poetka łowi to, co wstydliwe, bolesne, niedostrzegane na co dzień, zderzając z tanim blichtrem, jakim karmimy oczy i umysły. Szydzi z mizdrzących się poetów, którzy zagubili gdzieś swoją wrażliwość:
ona
nie słucha
dobry poeta
w markowych
butach
ona nie słucha
po zimie
znowu
będzie miała
odciski
na małych palcach
Poetka co chwila przypomina:
to nie jest film
„Zostawić Las Vegas’
na parapecie okna
denaturat
plastikowy tulipan
Niemal w każdym wierszu mamy zderzenie brutalnego życia, z tanim blichtrem, tu symbolizowanym przez plastikowy kwiatek.
W czasach propagandy sukcesu, mydlenia oczu telewizyjnym programami w rodzaju „Szansa na sukces”, czy „Taniec z gwiazdami”, tu sukcesem czasem zdaje się być założenie buta, czy zjedzenie ciepłego posiłku.
Mikołowska poetka na spotkaniu czytała o wiele bardziej brutalne wiersze, przepojone fizjologią, poświęcone narkomanom, ludziom którzy się stoczyli, bądź zwykłym ludziom, którzy skrywają swoje kłopoty. Ale czy te wiersze, w których czasem pojawiały się wulgaryzmy, są tak brutalne, czy życie? Czy wolno szydzić z ludzi, którzy się „stoczyli”, w kraju w którym kilka milionów osób żyje poniżej granicy ubóstwa? A dla wielu z nich jedynym posłaniem jest kawałek tektury. Są pomiędzy nimi różni ludzie: inżynierowie, byli nauczyciele, lekarze, ludzie którzy wpadli w pułapki kredytowe. – Bez względu na to kim wcześniej byli, wszystkich ich dotknęło nieszczęście – często niezasłużenie.
Toteż kiedy poetka skończyła czytać wiersze nie było braw, tylko zapadło długie milczenie, które – jak podkreślił profesor Włodzimierz Wójcik – było hołdem złożonym autorce i jej lirycznym, tragicznym bohaterom.
Kobietom zwykle wieku się nie wypomina, ale Genowefa Jakubowska-Fijałkowska nie ukrywa, że ma 53 lata, a czytając jej poezję można sądzić, że przeżyła dwakroć tyle, nie tracąc nic ze swojego buntu. Poetka na spotkaniu w siedzibie Stowarzyszenie „Dzieciom Będzina” czytała wiersze z pięciu dotąd wydanych tomików: Dożywocie (1994), Pan Bóg wyjechał na Florydę (1997), Pochylenie (2002), Czuły nóż (2006) i najnowszego, który dopiero ukazał się drukiem Ostateczny smak truskawek (2009).
Szkoda tylko, że grupa młodych ludzi, która pojawiła się na początku spotkania, szybko wyszła z sali wybierając jednak wieczór „poetów w markowych butach”, jaki tego dnia odbywał się w Katowicach w ramach festiwalu Ars Cameralis. Przyszli, zjedli po pączku i pojechali.
Ponieważ zbliżają się Święta, chcę tę relację zakończyć „świątecznym wierszem” z najnowszego tomiku poetki:
no to
wesołych świąt
pij
po wiśniowej
nalewce
będziesz rzygał
na Marię Pannę
z Dzieciątkiem
i z Józefem
cieślą
dalej pił