Stowarzyszenie Dzieciom Będzina

Pomoc dzieciom i młodzieży z powiatu oraz miasta Będzin.


42-500 Będzin
ul. Modrzejowska 89
dzieciombedzina@interia.pl
tel.: (0-32) 761 82 54

KRS 0000219000
Organizacja Pożytku Publicznego


Nawigacja:


Konkurs Literacki

Posłuchaj mamo Halina Rybak-Gredka

...Patrzy. Patrzy i pochyla się nad małą główką. Małą? Ile w tej główce się zmieści?! Paulinka śpi. Rozsypane na poduszce włoski koloru kwiatu lipy. Rączki wtulone pod brodę. Matka poprawia kołdrę. Otula dziewczynkę. To był długi dzień. Dla niej i dla Paulinki. Teraz księżyc zagląda już znad wątłych, szarych sosen pobliskiego zagajnika. Wiatr wieje. Stuka nieszczelne okno.
Tu mieszkają. W małym, ciasnym pokoju, kątem u babci i cioci. Są razem, wszyscy razem. Z Paulinką, Jacusiem i malutką Kasią. Maluchy usnęły już dawno. Różowe wypieki na policzkach, ufne minki. Kosmyk włosów zakręcony ma paluszku. Wtulona w pluszaka buźka. Taaakie słodkie! Poszarzałą twarz matki rozjaśnia uśmiech Oddycha głęboko. Jakaś ulga. Siada. Skrzypi tapczanik Paulinki. Ostrożnie. Nie można zbudzić dziewczynki.
Kobietę opanowuje wzruszenie, przetacza się przez nią dusząca fala uczuć. Myśli o minionym dniu. Wnika w odczucia Paulinki. Małe, niespełna dziesięcioletnie serduszko! Spuszcza głowę. W poczuciu winy, wyrzutów. Tak. Zaniedbała dziewczynkę. Zgubiła gdzieś po drodze. Bo ciężko? Trudna droga? Nie zapomni, że Paulina jest tutaj. Blisko. Razem. Na zawsze razem. Córka!

...Oto, co myślę moja mała. Nie byłam dla ciebie dobra. Krzyczałam na ciebie z rana, gdy płakał Jacuś, a ty szykowałaś się do szkoły. Potem rozlałaś to mleko i nerwy mi puściły, a ty nawet się nie napiłaś. Pobiegłaś. Głodna i zrozpaczona. Z moją złością. Żalem do świata. Do ludzi. I nawet do ciebie.
Kiedy wróciłaś już z daleka zaczęłaś mi mówić o tej piątce. Z matematyki czy historii? Nie miałam czasu?. Karmiłam Kasię, a ty miałaś poskładać klocki. Wtedy zobaczyłam tą plamę, na twojej sukience. Dostałaś ją od babci i musi ci wystarczyć, na długo. „Czemu tak niezdarnie jadłaś ten obiad w szkole’- krzyczałam. Sama już nie wiem ile złych rzeczy mi wyleciało. Nawet o twoim ojcu: co zrobił, jak zniknął, że nie daje grosza. Wołałaś „To niechcący, mamo!”, ale cię nie słuchałam. Mogłam się wykrzyczeć, wyżalić, wypłakać.
Wieczorem nieśmiało, z bólem w oczach usiadłaś przy stole. Za dużo cukru wsypałaś do herbaty i znowu zaczęło się piekło: „Co ty wyprawiasz. Musi jeszcze zostać. Nie mam, co włożyć do garnka, a prowiant dopiero w piątek!”. Nie odpowiedziałaś. Poszłaś odrabiać lekcje. W milczeniu. Umyłaś się. A potem, gdy uśpiłaś maluchy podeszłaś do mnie. Zarzuciłaś mi na szyję małe rączki. Ze łzami w oczach, nadzieją. Wtuliłaś się we mnie z miłością, której nie zniszczyło jeszcze moje zaniedbanie. A potem zniknęłaś. Na paluszkach, pobiegłaś. Zostawiłaś mnie w kuchni. I cichutko śpisz teraz sobie.

Kochana. Ty i maluchy jesteście dla mnie wszystkim. Tylko sił mi już brak, gdy tak wiążę koniec z końcem. Gdy tak żyjemy, z dnia na dzień. I jeszcze krócej. Moja bezradność rozdziera mi serce. Ale to wszystko, to nie twoja wina. Jesteś najdzielniejszą z dziewczynek. Taka pokorna i cicha znosisz mój ból i złość. Wylewa się tu, na was, na ciebie. A ty jesteś moją podporą, małą przyjaciółeczką.
Pozbieram się. Będziemy walczyć od nowa. Nadejdzie jeszcze nowy, lepszy dzień. Nasza wiosna. Radość. My umiemy się cieszyć z każdej drobnej rzeczy. Będę się starać. A zaświeci nam to słoneczko. Przepraszam. Siedzę tu zawstydzona. Zalana łzami, ze ściśniętym gardłem. Nabrzmiałe serce matki. Grudki miłości. Szanuję. Będę szanować. Was chronić. Jak twoja, mój aniołku, rzęsa chroni oko senne.

« powrót